Rower w Ogrodzie Jordanowskim

Las, woda, słońce i wiatr we włosach.
No prawie – lepiej mieć kask na rowerze. Zawsze to trochę bezpieczniej.

Rowery tu, rowery tam, ale najpiękniejsze znalazłam w Ogrodzie Jordanowskim w Kozienicach.

Ogród to sam w sobie także istne cudo. Pewien lekarz jakiś czas temu wymyślił ideę miejsca zabaw i rozwoju fizycznego, intelektualnego dla dzieci i młodzieży. Tym sposobem w Krakowie w 1889 roku chcąc przemycić nieco wątków patriotycznych uruchomił taki park z atrakcjami. Ogrody jordanowskie w Polsce są ewenementem w skali świata, głównie ze względu na pomysł założenia ogrodu specjalnie dla dzieci i młodzieży, co w wielowiekowej kulturze Europy do końca XIX wieku nie miało miejsca. Równie ważna była nauka młodych Polaków mieszkających w Galicji o prawdziwej historii ich przodków.

Zatem naśladowców znalazło się trochę, ale niestety trwało to tylko do wybuchu II Wojny Światowej, potem pomysł uznano za drogi i powstawały klepiska z huśtawkami.

Mając kilka lat i spędzając tam czas z moją klasa po lekcjach w salce katechetycznej uważałam wszystko co się tam znajduje za cud techniki i szczyt mojej dziecięcej wyobraźni. Z dzisiejszej perspektywy, chwała Bogu, że te dziwne metalowe huśtawki rąk i nóg nam nie pourywały. Wiem co mówię, bo kilka lat temu byłam w Park Grutas na Litwie (prywatne muzeum socjalizmu). Tam jest taki plac zabaw – moje dzieci dostały zakaz wejścia!

Tym samym z powyższych powodów w kozienickim Ogrodzie Jordana obecnie znajdują tylko zabawki z certyfikatem bezpieczeństwa. Zabawki to jedno, ale położenie Ogrodu jest jedyne w swoim rodzaju. Wcześniej była to krótka trasa Króla do Kościoła, a dzisiaj jest to przepiękny teren z wiekowymi drzewami położony pomiędzy Pałacem a Kościołem.

Walory tego miejsca docenią wszystkie mamy, które mają okazje siedzieć w pełnym słońcu przez kilka godzin na podobnych placach zabaw.